W dniu 15 kwietnia wyruszyliśmy w Naszą 5 dniową podróż pod samiuśkie Tatry, czekała Nas długa droga bo około 700 km... przez 5 dni mieliśmy przyjemność gościć w Hotelu Bania. Po przyjeździe na miejsce i zakwaterowaniu się w pokojach zjedliśmy pyszną obiadokolacje, bogatą w kuchnie regionalną. Następnie udaliśmy się na baseny termalne, które przynależą do hotelu.
Wtorek zaczęliśmy od wyjazdu do miejscowości Niedzica, aby zwiedzić Zamek Dunajec, Pani przewodnik oprowadziła Nas, a zarazem opowiedziała całą historię owego zabytku. Poznaliśmy również tragiczną legendę związaną z tym miejsce o księżniczce Brunhildzie z zamku w Nidzicy, która podczas kłótni z małżonkiem została wypchnięta z okiennicy wprost do studni mającej 60.5 m. Po tej sytuacji okiennica została zamurowana, a luby Bronhlidy z rozpaczy stanął nad otchłanią studni wołając o przebaczenie żony. Nie spodziewając się odpowiedzi, usłyszał głos żony , która powiedziała, „Przebaczam Ci Bogusławie łysy” z początku książę uradował się wielce, że duch Brunhlidy odpuścił mu popełnioną zbrodnię, lecz chwilę później zaczął zastanawiać się, dlaczego tajemniczy głos nazwał go łysym. Wszak nosił na głowie długie włosy. Rozwiązanie zagadki przyniósł kolejny świt. Nad ranem książę stanąwszy przed lustrem zobaczył, że po czarnych włosach nie ma śladu. Od tej pory książę miał przydomek łysy. Zwiedziliśmy również zaporę wodną oraz mogliśmy podziwiać malowidło 3D, które znajduje się na Zaporze. Dzień zakończyliśmy ogniskiem i zachodzącym słońcem nad Tatrami.
Kolejny dzień spędziliśmy leniwie i błogo korzystając z atrakcji w Hotelu Bania, dużą część dnia spędziliśmy na basenach termalnych - Woda wykorzystywana w termie bania wydobywana jest z głębokości 2500 m, a jej początkowa temperatura to 78 st. Do basenów trafia po oddaniu części energii cieplnej. Kąpiele w wodzie termalnej: obniżają poziom stresu, ułatwiają relaksację i przywracają równowagę psychofizyczną. A po relaksie był czas na słodką nutę i pyszną kawę . Wieczorem chętni uczestnicy mogli odwiedzić hotelowe kino i obejrzeć film.
Czwartek tym razem zawitaliśmy do "stolicy" małopolski. Kolejką PKL wjechaliśmy na Gubałówkę, gdzie mieliśmy w planach podziwiać panoramę Tatr, niestety pogoda spłatała nam figle i zaczął padać śnieg. Uczestnicy mieli okazje wykorzystać swoje umiejętności treningu budżetowego, a za razem kupując pamiątki zaskoczyli Nas umiejętnością targowania się przy zakupach oscypków i lokalnych produktów. Następnie udaliśmy się na najsłynniejszą ulicę w Zakopanem, czyli Krupówki, gdzie mieliśmy okazję zjeść obiad w restauracji Zapiecek.
Każdy z uczestników pokonał swoje lęki, które towarzyszyły przy tak dalekiej podróży z daleka od swoich bliskich. Jesteśmy bardzo dumni, że uczestnicy podczas wycieczki mają możliwość pokazania się z zupełnie innej strony niż w Ośrodku, że często są osobami, które nie boją się nawiązywać nowych kontaktów, a przede wszystkim można zauważyć ich opiekuńczość względem siebie.